Kronika PZKO Błędowice tom III (1993-2001)
328 b lemówienie nad grobem śp. W:l:adys±Bwa lIiiedoby I __ _ ·_.·__ > _ _ _ .·_ .._· _ ,__• • _ • • " .. "~ , __._,_. _•• n,_ .•_ .• ~. =. 0". • .• " , , BS, na karpęckim Fojstwiu, nG rozległym pla cu, zawsze działo coś niezwykłeg o w sier pniowe dni. Ne Goroiski Święto strojono 3 i obmyśl a no, co nam p okazać. Ju z: jako paI'onastoletni synek sda±em na t akim pa radnym wozie i razem z ojcem, i innymi kar– ck imi gorol ami cysarskę cestę jecha liśmy na s potkanie czegos, c o by±o trzeba cz p. kać przez ca±y rok. HTam muszymy być n s±y– B±em zawsze w domu. Tam uwidzisz to, czego nigdzi 'IN świecie nie idzisz " . I rzeczywiście, t±umy ludzi, ustrojone wo zy i konie, s po±J, ka pele i On na siwku. Viidzia±em mnostwo f e s t i wali, oglę ±em setki zespo±ow, a le On by± jedyny i niepowt a rza lny. Taki eg o e by± o nigdzie. W6wczas w tjch ch:l:opięcych l at ach, pyt a ±em urze- ~ ony tatusia: "Kto to je s t ? 'I . Us±ys za±em : "To j est Jur a spod Gró.... La . " Karol Piegza, wspania±y tutejszy nauczyciel, a r tysta i dzia– ~ cz, kt óry to przezwisko wymy~l żj:~ tak chyba w chwili wro zebneg o adc hnienia. Na zwa ± tak bowiem nie cz± owieka, a le Jeg o du szę . dus złf by± V.'3:: a d<: k wf ' zystld.eg o , gdz ie ~d ę obróci:l:. T chnę± j ql w nasze l\Tiift o najwa~ n :L e j sz e, vvyd oh;yv!s j li.c e is t otę t ej z i emi, is t otę rodzę- ~ s i ę przez wieki, wśród ca±ych generacji, które tu przychodziły a świat i tu umiera±y. To Święto szczególnie dzięki l'H emu setkom / YSięC Y ludzi uświad omi±o, k i m jesteśmy i skęd nasz ród. By± , , [oB obieniem wisP, gwary, piesniczki, ca±ego cieszynsk ieg o etRosu ulturowego, który jak nic i nneg o świ a dczy o tej ziemi. J est bowiem ~rawdziWY. I On by± człowiek iem prawdziwym. Dl a tego l udzie, kt 6rzy ~ o s±uchali, nigdy nie po zo st awali obo jętni. Śmiali się lub p±ska li, lnne j mo z. liwości nie by±o . Panowa~ na d wszyst ki m i ws zyst kimi. Ludzie czuli to, więc sierpniowe święt o sta±o się Świętem c8±ej Ziemi Cieszy~sk iej. Tu ka ~ dy chcia± by6 . Ka ~ dy w na pięc iu czeka ±, FO J ura znowu powie, co zrobi, j a kę scenk~ wymyśli, co w±o zy w us- a ni e za pomnia nemu .Maciejowi, j ako dia log poprowadzi z Ha damem z Drugi ,Jizby. On wszys tko zaczyna± i wszyst ko k ończy±. J eg o r zęd nad tysięcami dusz rozpoczyna± się, ki edy ws pan ia±ym tenorem ob– ±a 9i a± ludz'i, śpiewa jęc z iitsj g±ębszej szcze r oś c i. HRynce Wóm ścisk 6- my, bo Wa s radzi m~my. 1I ŚC!iska±y się ga r d±8, ~zy cisnęły do oczu, bo to by~o wie lkie w swej prawd z iwo~ci. Tworzy~ wsp6 1 n otę ludzi otwar– t ych serc przez pie~niczkę, pr zez mowę przodk6w, pr zez dzieje, lo k t órych szemr a±a Glza i s zumia±y s!pxeki be skidzk ich g r 6ni.
Made with FlippingBook
RkJQdWJsaXNoZXIy MTEyMQ==