Kronika PZKO Błędowice tom III (1993-2001)
, -. ,. 328 ta _ PAMIĘCI WŁA D YSŁA WA NIEDOBY________ wej, nasze Zaolzie zgubi swój charakter, a jego polskość zaniknie, urodził się 22. 3. 1914 r. w Nawsiu. Jego rodzice byli biednymi rolnikami. Ojciec wcześnie zmarł i osierocił siedmioro dzieci. O kształceniu nie było więc mowy. W. Niedoba skończył tylko jabłonkowską zawodówkę i podjął pracę w nawiejskim tartaku . Potem próbo– wał szczęścia jako sprzedawca w sklepie, następnie jako robotnik we młynie, wresz– cie jako manipulant w przemyśle drzew– nym. Ostatecznie trafił na kopalnię "Anzelm" w Petrzkowicach - i tu znalazł swoją pasję życiową, teatr. Tam też nada– rzyła Mu się okazja występowania w ost– rawskiej operze, głos posiadał bowiem wy– śmienity. Chociaż odtwarzał epizodyczne role, znalazł się w swoim żywiole. Jego zdolności aktorskie i głosowe zapewniły panu Władysławowi stypendium na studia w Konserwatorium muzycznym w Katowi– cach. Studiów z powodu wybuchu wojny , BYŁ "JURĄ SPOD GRONIA" 12 marca br. przeżywszy 85 lat, zmarł zacny człowiek - pan Władysław Niedoba - aktor, reżyser i przez wiele lat kierownik Sceny Polskiej TC, folklo– rysta, felietonista, autor niezrównanych widowisk plenerowych, słuchowisk ra– diowych, wesołych jednoaktówek dla teatrówamatorskich, wyśmienity gawę dziarz, a wparze z Ludwikiem Cienciałą, popularnym Maciejem, niezrównany humorysta oraz społecznik. Kruszeją szeregi naszych działaczy i zapaleńców, coraz częściej trzeba prze– kazywać pałeczkę w sztafecie pokoleniom młodszym. Niestety pałeczki po śp. Włady sławie Niedobie, niezapomnianym Jurze spod Grónia, nie będzie komu przekazać - był jedynym, był i pozostanie pojęciem , postacią niepowtarzalną , soczystą i barw– ną. Ten romantyk i wizjoner, który uświada miał sobie dobrze, że bez kultury - tej pi– sanej przez wielkie K i tej rodzimej, ludo- 16 nie ukończył, ale człowtekiem teatru po– został na zawsze. Bo sławne Gorolskie Święta, których był duszą i realizatorem, nie były dla Niego niczym innym, jak wiel– kim, z kilkunastotysięczną widownią, ludo– wym teatrem. Po okupacji W. Niedoba rzucił myśl stworzenia teatralnej sceny zawodowej. Dla idei tej zyskał zapaleńców - amatorów i w 1951 r. stanął na czele jedynego na świecie teatru polskiego poza granicami Macierzy. Przez 1 O lat był jego kierowni– kiem, przez 23 lata wyćwiczył 12 przedsta– wień, kreując 84 wspaniałe role. Starsi z was pamiętają na pewno Jego sylwetkę w stroju góralskim na pięknym koniu, jak co roku otwiera słynnym "Ho, ho, ho, ho, ludeczkowie mili", kolejne Go– rolskie Święta.Był pan Władysław Niedo– ba drzewem mocnym i dumnym, wrosłym korzeniami w cieszyńskąziemię. I takim pozostanie w naszej pamięci. (Ogniwo 8, 1999) IV REDAKCJA
Made with FlippingBook
RkJQdWJsaXNoZXIy MTEyMQ==